sobota, 20 października 2012

ROZDZIAŁ 4

Od samego rana miałam nieciekawy humor, nie wiem czemu po prostu wszystko mnie wkurzało a do tego jeszcze gardło mnie tak bolało że prawie nie mogłam mówić.Mimo to nie zrezygnowałam ze szkoły, co to to nie, nie mogę teraz przegapić lekcji bo są bardzo ważne. Ubrałam się i  uczesałam po czym wysłałam SMSa do Meg bo już się spóźniała co jest do niej niepodobne na co dostałam odpowiedź że zobaczymy się w szkole. Super, po prostu świetnie, a to dopiero początek dnia. Poszłam do kuchni i wzięłam tabletkę, po czym udałam się sama do szkoły. Przed budynkiem stała Megan i rozmawiała z Mattem, po chwili chłopak odszedł a ja ujrzałam twarz blondynki, nie była taka wesoła jak zawsze, teraz na jej twarzy malował się smutek i wyglądała jak by miała się zaraz rozpłakać. Szybko podeszłam do dziewczyny i spytałam co się stało a ona zaproponowała żebyśmy usiadły na ławce bo musi mi coś powiedzieć a że zadzwonił dzwonek wyszło na to że nie poszłyśmy na Chemię. Usiadłyśmy i powtórzyłam pytanie.
- Słuchaj Alice, nie ważne jak daleko od siebie będziemy, zawsze będziesz moją przyjaciółką.-przerwałam jej
- Ale przecież nie jesteśmy daleko, o co Ci chodzi ?
- Nie przerywaj mi. Wyprowadzam się.- powiedziała ze łzami oczach a już po chwili krople spływały po jej blado różowych policzkach.
- Jak to się wyprowadzasz ? Nie możesz.- zaczęłam panikować.
- Mama umarła, ona nie żyje.- już całkowicie płakała.- w środę jest pogrzeb, zaraz po nim wyjeżdżamy.
Zrobiło mi się smutno, nie płakałam ale było mi smutno, jej matka była świetną kobietą. Mimo to nadal nie docierała do mnie wiadomość której się przed chwilą dowiedziałam.
- Gdzie ? - spytałam łamiącym się głosem.
- Niemcy.
- Dlaczego akurat tam ? Wiesz że to jest 9 godzin samolotem ? Jak ja do ciebie będę przyjeżdżać ? Przecież się nie da. A w samolot na pewno nie wsiądę. Megan nie możesz teraz wyjechać.
- Dlaczego ? Bo tam mamy rodzinę, dziadków. Alice, zrozum mnie. - nadal płakała. Co się dziwić, wczoraj umarła jej matka. Teraz już nie będę miała nikogo, rodzice nie za bardzo interesują się moim życiem, tylko Meg mnie rozumiała. Jesteś pieprzoną egoistką Alice, myślisz tylko o sobie.- wybacz Alice, muszę iść, trwają przygotowania do pogrzebu.- wstała i mnie przytuliła. Gdy się z nią pożegnałam, postanowiłam mimo wszystko zostać na lekcjach choć i tak cały czas skupiałam się na Meg  niż na lekcji. Po Geografii podeszłam do Matta. Przecież oni byli parą. Spytałam się co teraz z nimi będzie ale zbył mnie i poszedł do kolegów. Ok. Mówiłam już jak nienawidzę tego dnia ? Nie ? To teraz mówię, nienawidzę tego dnia. Wszystko się wali. Zostałam sama, Megan już nie będzie, innych przyjaciół nie mam, rodzinie jestem obojętna, mam tylko Ryana, ale co taki 5 latek mi pomoże ? Nic. Nie mam już nikogo. Tylko ja i moje wszystkie myśli których teraz już nikt nie będzie mógł wysłuchać. Stwierdziłam że dalsze siedzenie w szkole nic nie da więc udałam się do domu, gdzie przebrałam się w luźny dres i zaczęłam czytać książkę. Po jakiś 5 minutach zrezygnowałam bo na tym też nie mogłam się skupić. Chodziłam w kółko po domu próbując znaleźć sobie jakieś zajęcie i jedyne co mi zostało to posprzątanie domu który i tak był czysty, cóż jestem pedantką więc czystości nigdy za wiele. Włączyłam płytę Eda Sheerana i zaczęłam sprzątać.
Po godzinie rzuciłam się wykończona na łóżko i po prostu leżałam i gapiłam się w sufit. Nienawidzę tego dnia. Zrobiłabym wszystko żeby było jak dawniej, nawet pozwolę iść Ryanowi i Meg razem na koncert, ukraść Justinowi Bieberowi drugiego buta. Wszystko. Gdy pomyślałam o tym, momentalnie przypomniał mi się Justin, nie wiem dlaczego ale chciałam wiedzieć jak się czuje, czy już wszystko w porządku. Cóż, i tak pewnie już się nie spotkamy.
Postanowiłam sobie że od teraz cały mój czas poświęcę nauce, tak nauce, aby nie zaprzątać sobie głowy innymi myślammi. Tylko nauka, tylko i wyłącznie. Tak też zrobiłam, do południa byłam w szkole gdzie uważałam dokładnie na lekcjach a gdy wracałam do domu, uczyłam się do testów, różnych kartkówek. Tak mijały tygodnie, Megan już dawno wyjechała, Ryan wrócił, rodzice mają dzisiaj wrócić. Pomimo że nie mamy zbyt dobrych kontaktów, szczególnie z mamą, muszę im powiedzieć o śmierci pani McCartney. Gdy rodzice wrócili, przekazałam im to co miałam przekazać po czym wróciłam do nauki. Tak, od tamtego czasu nigdzie nie wychodzę tylko się uczę. To mnie już przerasta ale nie mogę się poddać. Be Alright.
Uczyłam się właśnie do testu z Chemii gdy do pokoju wszedł Ryan i spytał:
- Pójdziemy do parku się pobawić ?
- Wybacz kochanie ale mam dużo nau..
- Alice ! Całymi dniami się uczysz, w ogóle nie spędzasz ze mną czasu. A co się stało z Megan ? Pokłóciłyście się ?- spytał smutno.
- Nie. Meg wyjechała. Na prawdę Ryan muszę się uczyć.- gdy po powiedziałam chłopiec jeszcze bardziej posmutniał. Zrobiło mi się go żal.- Idź się ubierać.- zamknęłam książkę i sama też zeszłam na dół aby się ciepło ubrać. W końcu zima zbliża się wielkimi krokami. Gdy obydwoje byliśmy gotowi, powiadomiłam rodziców że wychodzimy na co mruknęli tylko jakieś 'okej' i wrócili do swoich poprzednich zajęć. Nie ma to jak zgrana rodzina.Udaliśmy się na plac zabaw, Ryan od razu poszedł się bawić z jakimiś chłopcami a ja usiadłam na ławce i mu się przypatrywałam. Od wyjazdu Meg, nie rozmawiałyśmy, postanowiłam do niej zadzwonić. Jeden sygnał, drugi, trzeci
- Halo ?- ucieszyłam się gdy usłyszałam jej głos, nie był przepełniony radością tylko smutkiem, ale był.
- Cześć. Tu Alice.- nie wiedziałam co powiedzieć. Bałam się że każde słowo które powiem, urazi ją
- Alice, hej. Co tam u ciebie ?- spytała chociaż wiem że jej to nie obchodziło, za dobrze ją znam.
Przełknęłam głośno ślinę i powiedziałam:
- Świetnie, zakolegowałam się z jedną dziewczyną.- bo niby co miałam powiedzieć ? Jest strasznie, po twoim wyjeździe skupiłam się tylko na nauce i nigdzie nie wychodzę ? No chyba nie.
- Ohh, to świetnie. Ja też mam nowe koleżanki. Na pewno się zaprzyjaźnimy. Wybacz muszę kończyć. pa- ok, boli, cholernie boli. Rozłączyła się. Zawsze będziesz moją przyjaciółką. To chyba już nieaktualne.
Zaczęłam rozglądać po parku i coś przykuło moją uwagę. Chłopak, miał kaptur na głowie, czarne okulary a za nim biegło z dziesięciu mężczyzn z aparatami. Byłam pewna że to Justin. Przypadek czy przeznaczenie ? Gdy zauważył że mu się przyglądam na chwilę stanął ale już po chwili wrócił do uciekania przed tymi facetami.I tyle go widziałam. Wróciłam z chłopcem do domu i wróciłam do nauki. Chyba nie myśleliście że jak już raz wyszłam to wszystko się zmieni ? Nie, nauka jest najważniejsza.
Czułam że od nadmiaru wiedzy zaraz mózg mi wybuchnie. Zrobiłam sobie przerwę i dokończyłam czytać "Nie jestem seryjnym mordercą" , około 21 znów powróciłam do nauki.
Tak właśnie wyglądały kolejne dni, tygodnie. Szkoła, dom, nauka, książka, nauka, spać, szkoła, dom i tak w kółko. Rutyna.
24 grudzień. godzina 20:47
Wigilia, coś na co czekałam od listopada. Cóż, inaczej to sobie wyobrażałam, myślałam że to będzie miło spędzony czas z bliskimi, ubieranie choinki, dzielenie się opłatkiem i różne świąteczne rzeczy. Wyszło na to że rodzice nie mieli czasu więc zjedliśmy tylko razem kolację odgrzewaną z wczoraj i każdy poszedł w swoją stronę, nawet nie mieliśmy choinki ! Liczyłam też na jakieś "Wesołych świąt" ale usłyszałam tylko "nie idź za późno spać" jak by zupełnie zapomnieli że jest gwiazdka. Cudna rodzina czyż nie ? Teraz wszystkie rodziny siedzą razem przy stołach i opowiadają sobie śmieszne historie z ich życia, tworzą wspomnienia. A ja ? Siedzę przed książkami do Fizyki i uczę się nawet nie wiem na co. Są święta, zaraz nowy rok i nie mamy żadnych testów bo nie chodzimy do szkoły a ja i tak się uczę. To jest już chore, muszę przestać. Stanowczo zamknęłam książkę i zeszłam na dół. Rodzice siedzieli na dole i coś robili na laptopach.
- Dlaczego ?! Czemu nie możemy mieć normalnej, kochającej się rodziny ?! Wiecie co dzisiaj jest ? Nie ? To wam powiem że są święta ! Pomyśleliście że zabieracie Ryanowi dzieciństwo ? Niee bo przecież praca jest ważniejsza !- ostro się wkurzyłam i zaczęłam na nich wrzeszczeć. Matka coś mruknęła a ojciec powiedział:
- Może jej się okres zaczyna ?- wyprowadził mnie tym z równowagi. Ubrałam tylko buty i w samym swetrze wybiegłam z domu, nie obchodziło mnie że prószy śnieg. Łzy spływały mi po policzkach, kierowałam się w stronę parku. Gdy tam dotarłam, usiadłam na ławce a kolana podkuliłam pod brodę i nią o nie oparłam, pozwoliłam łzom swobodnie spływać po zimnej twarzy.
- Nienawidzę was, nienawidzę was, nienawidzę was- zaczęłam cicho powtarzać. Nagle na ramionach poczułam jakiś materiał, może to jakiś morderca. Nawet się nie ruszyłam, niech mnie zabiję, nic nie stracę, Ryan najwyżej się wyprowadzi do babci.
- Kogo nienawidzisz ?- usłyszałam ten głos, jego głos, odwróciłam się i po raz pierwszy ujrzałam jego śliczne brązowe tęczówki. Wpatrywałam się w jego oczy przez dobrą minutę po czym zorientowałam się że to jego kurtkę mam na sobie. Czyli to nie morderca, szkoda. Szybko zdjęłam siebie ciuch i mu oddałam
- Dziękuję ale nie trzeba. Będzie Ci zimno.- powiedziałam. Sama zaczęłam się trzęść ale nie chciałam po sobie tego poznać, chłopak lekko się zaśmiał i znów nałożyłam na mnie kurtkę. wytarłam łzy wciąż spływające po moich policzkach.
- Co tu robisz ? O tej porze, w święta ?- spytał.
- Mogłabym spytać o to samo. Dlaczego nie jesteś z rodziną, przyjaciółmi ?
- Mama nie mogła przylecieć a przyjaciele...hm, oni mają swoje rodziny więc nie obchodzę świąt. A ty ?
- Moja rodzina jest, jak by to powiedzieć, niezbyt wesoła. Rodzice poświęcają wszystko dla pracy, nie mam świąt. Nawet głupiej choinki nie mamy.- prychnęłam
- A przyjaciele ?
- Nie mam.- odparłam zgodnie z prawdą, bo Meg to już chyba nie przyjaciółka, prawda ?- A, jak tam u ciebie ?- chyba zrozumiał o co mi chodzi bo szeroko się uśmiechnął.
- Świetnie, już się tym nie przejmuję. Zrozumiałem że nie warto. - powiedział.Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy która robiła się coraz bardziej krępująca.- Więc....dlaczego nie masz przyjaciół?
- Długa historia.- odparłam.
- W takim razie zapraszam Cię do siebie na gorącą czekoladę i wszystko mi opowiesz.- powiedział wesoło.
- Ty mnie nawet nie znasz, ja zresztą ciebie też. Czemu to robisz ?
- Bo chyba tylko ty mnie rozumiesz.- odparł nie patrząc na mnie.- To idziemy ?- nie wiem czemu, poszłam. Nadal miałam jego kurtkę a on był w samym swetrze.
- Nie jest Ci zimno ? - spytałam
- Nie. To tu.- dom nie wyróżniał się od innych,nie była to jakaś super willa tylko przytulny domek, w środku też, nikt by się nie spodziewał że mieszka tu taka gwiazda. Chłopak przepuścił mnie w drzwiach, powiesiłam na wieszak jego kurtkę a na ziemi zostawiłam buty, rozglądnęłam się po pomieszczeniu i nigdzie nie dostrzegłam Justina.
- Justin ?
- W kuchni !- a ja akurat wiem gdzie jest kuchnia, udałam się w stronę odgłosów i znalazłam kuchnię, chłopak robił gorącą czekoladę. Oparłam się o szafkę i spytałam:
- Mieszkasz sam ?
- Tak a co ?
- Nic, tak się pytam.-uśmiechnęłam się. Justin podał mi kubek z napojem i udaliśmy się jak się później okazało do salonu
- Więc, dlaczego nie masz przyjaciół ?- spytał gdy usiedliśmy na kanapie
- Od zawsze uważali mnie za jakieś dziwadło, nie lubili mnie. Miałam jedną przyjaciółkę, Megan ale umarła jej mama a ona z ojcem wyprowadziła się do Niemczech.- odparłam. Potem już pytał o podstawowe rzeczy np. ile masz lat, kiedy się urodziłaś, ulubiony kolor, jakiej muzyki słuchasz.
_________________________________________________________
Nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział xxx

niedziela, 14 października 2012

ROZDZIAŁ 3


Niedziela. Jak zawsze poszłam z Ryanem do kościoła po czym wróciliśmy do domu gdzie czekała miła niespodzianka. Babcia przyjechała, co oznacza że chce zabrać do siebie Ryana. Robimy tak co miesiąc, chłopiec na 2 tygodnie jedzie do babci.Przywitałam się z staruszką i poszłam spakować Ryana bo on już był zajęty opowiadaniem babci jak było na koncercie Justina Biebera (pomijając oczywiście policję i buta).  Spakowałam jego rzeczy do plecaka z Toy Story i zeszłam z nim na dół. Pożegnałam się z babcią i Ryanem po czym zdecydowałam się na spacer.
 Wyszłam z domu zamykając go i sprawdzając czy zrobiłam to porządnie udałam się do parku. Jesień, najpiękniejsza pora roku, niedługo zima i długo wyczekiwane prze ze mnie święta. Nie wiem dlaczego ale, w tym roku nie mogę się ich doczekać. Szłam ścieżką w parku i zaczęłam żałować że nie wzięłam ze sobą aparatu. Drzewa były już prawie łyse a na ziemi leżało pełno pomarańczowych liści. Wyciągnęłam z torby książkę i nie przestając iść zaczęłam ją czytać. „Nie jestem seryjnym mordercą” świetna książka. Horror, opowiada o 15- letnim chłopcu który jest obsesyjnie zainteresowany seryjnymi mordercami. Zaczytałam się i nawet nie zauważyłam że na kogoś wpadłam przez co wylądowałam na ziemi ale to najmniej mnie obchodziło bo książka mi wypadła z rąk i znalazła się pod nogami z jakimiś super drogimi butami. Szybko na kolanach poczłapałam po książkę i szybko wstałam po czym popatrzyłam się na sprawcę  wypadku.ok. To jest trochę dziwne bo aktualnie stoi przede mną chłopak w kapturze, czarnych okularach i w dodatku z niezbyt wesołą miną. Zaczynam się bać.
- Yy, ja ten.. przepraszam, zaczytałam się...no ten, przepraszam- zaczęłam się jąkać. Serio on jakoś za wesoło nie wyglądał.
-Nic się nie stało, to ja przepraszam, nic Ci nie jest ?- uśmiechnął się. Może nie jest taki straszny ?
- Nie, wszystko jest ok. Jeszcze raz przepraszam.- teraz to ja się uśmiechnęłam.
- Nic nie szkodzi, serio. Co czytasz ?- ok. Dopiero poznany chłopak pyta mnie się co czytam. To jest chłopak, obchodzę go, nie wyśmiewa mnie. To na pewno chłopak ?
-Ym, „Nie jestem seryjnym mordercą”- teraz pewnie pomyśli że jestem psychiczna i ucieknie.
-Kryminał ?- go to obchodzi ? wow.
- Horror.- poprawiłam go. Rozmawiam z chłopakiem, ok. To dziwne.
- Hm, czytałem coś podobnego.
-To chłopacy czytają książki ?- wymsknęło mi się. Shit. Nie nie nie- to znaczy, yy
-  Haha nic się nie stało, wiem że to rzadko spotykane ale tak, chłopcy czytają książki.- powiem wam że on wcale nie jest straszny. W ogóle nie wiem jak ma na imię ale się nie spytam bo to dziwne.
-Jak masz na imię ?- ok., on się spytał więc ja zaraz też mogę.
-Alice, a ty ?- spytałam
-Justin.- podał mi rękę, przez co poczułam dreszcze na całym ciele. Może to dlatego że nie często poznaję się z chłopakami ? Nie wiem.- Muszę iść, przepraszam. Pa.- i odszedł. Aha ? Zresztą co się dziwić. Coś mu wypadło. Podniosłam i zobaczyłam że to dowód osobisty. Ok., zatkało mnie. Wyobraźcie sobie że przed chwilą rozmawiałam z Justinem Bieberem. Otrząsnęłam się i podbiegłam do oddalającego się chłopaka i ciężko oddychając ( to przez to że biegłam) powiedziałam:
-  Wypadło Ci.- i oddałam mu dokument. Chłopak spojrzał na mnie po czym cicho podziękował. Chyba nie chciał żebym wiedziała że on to on.
-   Spokojnie, nikomu nie powiem. Na razie.- i tak sobie uciekłam. Gdy odbiegłam już na odpowiednią odległość, usiadłam na ławce i chwilę odpoczęłam i jak gdyby nigdy nic zaczęłam czytać książkę. Jestem żałosna. Nieważne, lepiej nie będę o tym mówić Megan bo to będzie piekło. Dosłownie. Wyjęłam telefon z torby i popatrzałam na zegarek- 15:36. Wstałam z ławki i ruszyłam w stronę domu. Mijałam zakochane pary i zastanawiałam się po co ludziom właściwie miłość. Ja jakoś nie mam chłopaka i żyję, bez sensu. Gdy doszłam do domu, otworzyłam drzwi i weszłam. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę że przez 2 tygodnie będę sama w domu bo rodzice są w delegacji a Ryan pojechał do babci. Trudno. Wybrałam numer Meg i po trzech sygnałach usłyszałam jej głos:
- Zaraz do ciebie przyjdę.
-Skąd wiedziałaś że chcę o to spytać ?
-   Przecież wczoraj mówiłam że przyjdę Ci opowiedzieć jak było na koncercie to przychodzę nie ?
- Aaa no tak, zapomniałam, to szybko.- i się rozłączyłam. Usiadłam na kanapie w salonie i włączyłam TV, przełączyłam na kanał muzyczny i w tym samym momencie do domu weszła Megan.
-Hej.- powiedziała- gdzie wszyscy ?
-Rodzice w delegacji a Ryan na dwa tygodnie u babci.- odparłam.
-  Ok., nieważne. No to od czego zacząć ?- spytała podekscytowana i usiadła obok mnie.
-  Od czego chcesz- i ona zaczęłam swoje półgodzinne przemówienie z czego zrozumiałam tylko że była wkurzona że to nie ją wybrali na OLLG ale że gratuluje dziewczynie która nią była i bla bla bla.
- Co o tym sądzisz ?- wut ? o czym ona mówi ?
-  Co o czym sądze ?
-Słuchałaś mnie w ogóle ?
-Nie
-Pytałam się co sądzisz o tym żeby jutro iść na zakupy.- powtórzyła
- Dobrze wiesz że tego nienawidzę, nigdzie nie idę.- od razu zaprzeczyłam.
-  Ok.- nie namawiała mnie, dziwne. Włączyłyśmy „Rzeźnię” i zaczęłyśmy oglądać. Trochę dziwnie to wyglądało bo Megan ciągle się bała a ja w niektórych momentach turlałam się po podłodze ze śmiechu. Nie moja wina że horrory bardziej mnie śmieszą niż przerażają. Gdy film się skończył na dworze było już ciemno więc Meg poszła do domu, gdy wyszła postanowiłam drugi raz w tym dniu pójść na spacer. Zamknęłam dom i znów udałam się do parku. Dałabym sobie głowę uciąć że chłopak na ławce to był Justin, miał takie same ciuchy jak po południu. Nie wiedząc czemu usiadłam na tej samej ławce co on i...po prostu siedziałam. Chłopak miał schowaną twarz w dłoniach co wyglądało jakby płakał więc mógł mnie nie zauważyć.
-    Czemu płaczesz ?- spytałam na co aż podskoczył. Spojrzał na mnie czerwonymi od płaczu oczami ale nic nie powiedział, po prostu na mnie patrzył i nic nie mówił. W pewnej chwili mnie przytulił i zaczął jeszcze mocniej płakać. Ok. Nie jestem do tego przyzwyczajona ale też go przytuliłam. Zrobiło mi się go żal. Przestał mnie przytulać i znów na mnie spojrzał.
-   Zerwał ktoś z tobą kiedyś ?- spytał cicho jakby bał się że ktoś go usłyszy co było dziwne bo tylko my byliśmy w parku.
- Ym, nigdy nie miałam chłopaka więc nie. Ale kiedyś jeden chłopak jak byłam mała wyrzucił mojego misia do rzeki.To chyba coś podobnego bo też straciłam ważną osobę, a raczej rzecz.- odparłam. Tak, miś, baardzo mądre Alice. Chłopak uśmiechnął się przez łzy i powiedział:
-   Tak, to coś podobnego.- tu się lekko zaśmiał.- wiesz. Była taka dziewczyna, byliśmy ze sobą 2 lata, a ona zerwała ze mną bo powiedziała że za rzadko się widujemy.
-    Uh, w tym Ci nie pomogę bo nie znam się ani trochę na miłości i związkach ale jeżeli ona z tego zrezygnowała to chyba nie  była ta super prawdziwa miłość bo tak to by się nie poddała.
-    I ty się nie znasz na miłości ?- poruszał śmiesznie brwiami.
-  No bo się nie znam. Nie wiem co to miłość. – odparłam.- Czemu ty mi właściwie to mówisz ? Nawet mnie nie znasz, nie możesz mi ufać.
- Nie wyglądasz na dziewczynę która zaraz by poleciała do redakcji New York Times i powiedziała im o wszystkim.
- Niektórzy też wyglądają na miłych a później się okazuje że to tylko fałszywi ludzie.
- Hm, no to może tak. Mogę ci ufać ?
-   No.
-  To jaki problem ?- spytał na co wzruszyłam ramionami.Zaśmiał się krótko ale po chwili spoważniał.- Dziękuję.
-  Ale za co ? – zdziwiłam się
- Dzięki tobie chociaż na chwilę przestałem myśleć...wiem o czym.- wyraźnie znów posmutniał. Kurde, ja serio nie umiem mu pomóc.Wyciągnęłam telefon i spojrzałam na zegarek- 22:23. Jutro szkoła, chyba muszę już iść.
- Trzymaj się jakoś Justin, ja już muszę iść. – wstałam z ławki, on zrobił to samo. Przytulił mnie.
- Jeszcze raz dziękuję Ali.- on powiedział do mnie Ali, nikt tak do mnie nie mówi, zawsze tylko Alice.ok.
-Pokaż jej że jesteś silny. Na razie Justin.- i odeszłam. Ten dzień był dziwny, gdyby Meg się o tym dowiedziała, chyba by mnie zabiła.
 ___________________________________________
Miałam go dodać za jakiś tydzień no ale jest teraz. Ale za to że dodałam ten rozdział, kolejnego nie będzie przez co najmniej tydzień bo nawet jeszcze go nie zaczęłam pisać. A teraz pokłony bo napisałam ten rozdział w jeden dzień. haha ok enjoy
Jeśli chcesz być informowana o nowych rozdziałach pod komentarzem zostaw swojego Twittera.
@YoBieber_Swag
Be Alright xxx

sobota, 13 października 2012

ROZDZIAŁ 2


-A jak wszystkie płyty wykupili ?- spytałam Ryana. Właśnie byliśmy w Radio Shack i szukaliśmy płyty Justina Biebera.
- Błagam Cię, nawet mnie nie załamuj siostra.- odparł.
-Ale ja poważnie mówię, przecież on jest tak lubiany że wszystkie płyty mogą być wyprzedane.- w skrócie, zrobie wszystko żeby nie kupować płyty JB.
Podeszliśmy do działy z płytami i zaczęliśmy szukać  BELIEVE. Gdy ją znaleźliśmy podeszłam do kasy i zapłaciłam po czym zaczęłam poganiać Ryna bo oglądał gdy na PSP.


Zalogowałam się na Skype i od razu zadzwoniła do mnie Megan.
-Zapomniałam  się ciebie spytać czy możesz iść na koncert . –powiedziała podekscytowana.
-Nie.- odparłam spokojnie.
-JAK TO NIE ?!
-Nie ma z kim zostawić Ryana. Matka i Ojciec dzisiaj wyjechali na jakąś delegację i wracają za 3 tygodnie. Cudnie.
-Uhmm to słabo.- wyraźnie była zawiedziona. Bywa.
-FKJGDSKJFLGKSJLDFGKJSDFGSDKFGKSLDFGKLSDFKJLGLDF WIEEEEEM !!!! SŁUCHAJ TERAZ DZIEWCZYNKO. RYAN MA JAKĄŚ FAZE NA BIEBERA WIĘC WEŹ GO ZABIERZ NA TEN KONCERT . PROSZĘ PROSZĘ .
-Okej ! Omg, on słucha Justina ? Boże kobieto bierz przykład ze swojego brata.
-SERIO ZGADZASZ SIĘ ?!?!? CZEKAJ.- powiedziałam i pobiegłam do pokoju brata.
-Ryan ?
-Hm ?
-Chciałbyś pójść na koncert Justina Biebera ?
-PIEER.....NIK. TAK TAK, PIERNIK. . . SERIOOOOOOOOOOOOOOOO ?!- chłopiec już stał przede mną z oczami jak dolary.
-Tak. Ok. więc jutro idziesz na koncert z Meg. A teraz dobranoc. – poszłam do swojego pokoju.Zakończyłam rozmowę z Megan i zaczęłam grać na konsoli.
                                                ***


-Od razu po koncercie masz go przyprowadzić do domu. Jeśli coś mu się stanie to nie żyjesz, rozumiesz ? Pewnie że rozumiesz lamusie.- tak żegnałam się z Megan. Właśnie wychodzili na koncert. Meg odjebała Ryana w jakieś czerwone rurki i marynarkę przez co wyglądał jak pedał który ma 5 lat. Ok.
- Tak jest. – odparła. Sama była ubrana w śliczną czarną sukienkę z cekinami a jej włosy były proste jak drut – wyglądała ślicznie. Gdy wyszli wzięłam z lodówki pudełko lodów, z szuflady wyjęłam łyżeczkę i usiadłam przed telewizorem. Leciał jakiś program. Zaraz powinien zacząć się mój ulubiony program o Polsce. Zawsze chciałam tam pojechać. Jeszcze to zrobię, zobaczycie.

Po programie włączyłam jakiś kanał muzyczny i zaczęłam skakać po łóżku w rytmie piosenki Nicki  Minaj- I’m your leader. Gdy piosenka się skończyła i zaczęły się 44954689458 godzinne reklamy zaczęłam myśleć jak się bawi Ryan z Meg.


                                  Oczami Megan

Koncert przed chwilą się zaczął. Justin wygląda tak perfekcyjnie. Szkoda tylko że ubrałam szpilki bo nie mogę za wysoko skakać a do tego mam na barana Ryana bo biedny jest za niski i zasłaniali mu. Justin właśnie zaczyna śpiewać One Less Lonley Girl. Proszę wybierzcie mnie proszę błagam. Jakaś pani która wybierała dziewczynę szłą w moim kierunku. OMG może mnie wybiorą ! Idzie, jest coraz bliżej. Omg omg. DFGKLSDFJGKDFSJGKLSDFGJDFGKJLSDFGJDKFFKGJKDFKJLGJKLDSFGJLKDFKJLGJFDJ KURWA WYBRAŁA TĄ RZĄD DALEJ. KURWA KURWA KURWA KURWA.. Dobra ale iTk jestem na jego koncercie a to już coś. Ogarnij się Megan, powinnaś się cieszyć że spełniło się marzenie jednej z Beliebers Family.ALE THAT SHOULD BE ME KURWA NO. Piosenka się skończyła

Po koncercie razem z Ryanem postanowiliśmy wyjść jako ostatni bo teraz zapewne byśmy zginęli w tym tłumie. Gdy wszyscy już wyszli my też to uczyniliśmy, wyszliśmy z areny. Tour Bus jeszcze był na parkingu co oznacza że Justin jeszcze nie pojechał.
-Ryan ? –spytałam chłopca.
-Tak ?
- Chciałbyś poznać Justina Biebera   ?

                                                    *
                                                 Oczami Alice
-CO ZROBIŁAŚ ??!!?!?!?!!?!?!!?!?!?!?!?!!?!!?!?
-Boże Alice, nie złość się, chcieliśmy tylko poznać Justina.- odparła spokojnie
-CHCIELIŚCIE TYLKO POZNAĆ JUSTINA ? TYLKO ?!?!?!?!?!?!?!!?- hm, wiec wyjaśnię wam. Tak więc gdy siedziałam sobie i oglądałam jakiś teleturniej, zadzwonił dzwonek. Otworzyłam drzwi a w nich stała Meg i Ryan w towarzystwie dwóch policjantów. Okazało się że Ryan i Megan wkradli się do Tour Busa i czekali na Justina żeby się z nim zapoznać.
-CZY TY WIESZ ŻE ON MOŻE CIE PODAĆ DO SĄDU ?!!??!!?!?!?!?
-Spokojnie. Justin o niczym nie wie bo to ochrona weszła do Busa i tak jakoś nas tu przywieźli. Ale zobacz co mam.-wyciągnęła z torby .... buta ?- to but Justina.
-TY JESTEŚ PSYCHICZNA ! RYAN IDŹ SPAĆ . NIGDY WIĘCEJ NIE IDZIECIE RAZEM NA KONCERT.
-Boże, jaka dorosła.- stwierdził Ryan i poszedł spać.
-Weź nie dramatyzuj. Przecież nic się nie stało.- powiedziała Meg.
-NIC SIĘ NIE STAŁO ?! WKRADAŁAŚ SIĘ DO BUSA, UKRADŁAŚ BUTA JUSTINA BIEBERA A DO DOMU PRZYWIOZŁA CIE POLICJA. TAAAK NIC SIĘ NIE STAŁO.- czujecie ten sarkazm.
-Doobra tam. Ok. ja ide do domu, jutro pogadamy i opowiem ci jak było na koncercie. Pa pa- i  wyszła.
______________________________________
Nie podoba mi się ani trochę. Ale nie mogę się doczekać kiedy przeczytacie 3 rozdział, jest on już napisany ale nie wiem kiedy go dodam. Jeśli chcesz być informowana o kolejnych rozdziałach, zostaw swojego twittera pod komentarzem.
Be Alright xx

ROZDZIAŁ 1.


” I'm tired of being what you want me to be
Feeling so faithless
Lost under the surface (...)”* – Do moich uszu doszły pierwsze słowa piosenki mojego ulubionego zespołu. Sięgnęłam po telefon który leżał na szafce i wyłączyłam budzik. Wolniej niż ślimak podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej pierwsze lepsze ciuchy. Weszłam do łazienki zamykając za sobą drzwi, zrzuciłam z siebie pidżamę i weszłam pod ciepły strumień wody. Gdy już się wykąpałam, umyłam zęby i uczesałam włosy w wysokiego kucyka. Ubrałam się w czarną bluzkę z logo Star Wars, na do dżinsową kamizelkę i czarne rurki. Wyszłam z łazienki i spojrzałam na zegarek który wskazywał godzinę 7:19. Dokładnie o siódmej dwadzieścia miała być tu Megan, a z racji że jest strasznie punktualna, szybko wzięłam torbę i zbiegłam po drewnianych schodach. W domu jak zwykle nie było rodziców. Dużo pracują , ale o tym innym razem. Gdy na zegarku wskazówka zatrzymała się na 20 do domu wparowała uśmiechnięta dziewczyna, nigdy nie pukała. Była ubrana w kwiecistą sukienkę i czarne szpilki. Jej piękne blond włosy podkręciła na lokówce.
- To jak ? Idziemy ? – Jak zwykle w dobrym humorze zaproponowała.
-Tak, już chwilka. – Zwróciłam się do niej po czym skierowałam głowę w stronę schodów i krzyknęłam- Ryaaaaan !!!!!!
Niski brunet zbiegł szybko po schodach w ręce trzymając plecaczek z Toy Stroy. To mój brat, ma 5 lat .
-Meeegan !!!!- zeskoczył z dwóch ostatnich schodków prosto w ramiona blondynki. Czyż to nie ciekawe że moja przyjaciółka mi zabiera brata ?
Wyszliśmy z domu kierując się w stronę przedszkola do którego uczęszczał Ryan.

-Ale przyjdziesz po mnie prawda ? – spytał chłopiec smutnym głosem. Na początku nie zrozumiałam ale po chwili przypomniało mi się co zrobiła nasza mama, zapomniała go kiedyś odebrać z przedszkola i biedny siedział tam do 7 wieczorem. Od tamtej pory uważa że rodzice go nie kochają i tylko ja mam prawo go odprowadzać jak i przychodzić po niego .
- Oczywiście. Punktualnie o 14:30 będę na ciebie czekać przed budynkiem.- zapewniłam chłopca. Ucałowałam go w czubek głowy i razem z Megan udałam się do szkoły.


- no mówię Ci że zebry są białe w czarne paski no !!- właśnie prowadziłyśmy bardzo interesującą dyskusję o zebrach. Siedziałyśmy przy stoliku jedząc lunch.
-Zrozum że zebry są czarne w białe paski ! Koniec kropka.- ciągle stawiałam na swoim.
-Ale..-nie dałam jej dokończyć;
-Nie ma żadnego ale ! Koniec tematu.
-Ok. no to może powiem Ci bardzo ważną informację.-powiedziała tajemniczo
-Kontynuuj .-zachęciłam
-Justin i Selena mają kryzys w związku !!!!!!!- jak zwykle rozmawiała o wspaniałym Justinie Bieberze. Już chciałam coś powiedzieć ale szybko dodała- co oznacza że mam u niego większe szanse !!
-Nie chcę Ci psuć wyobraźni ale po pierwsze to on nawet nie wie o twoim istnieniu a po drugie to masz chłopaka.-uświadomiłam jej.
-Umm no też prawda. Ale mogłabym być chociaż jego przyjaciółką ! –nadal nie dawała sobie spokoju.
-Powtórzę więc: On nawet nie wie o twoim istnieniu !
-Co się niedługo zmieni bo będzie miał koncert w Nowym Jorku na który MY pójdziemy- powiedziała zachwycona
-Chciałaś powiedzieć że TY pójdziesz.-odparłam spokojnie.
-Oczywiście że nie ! Idziesz ze mną, już kupiłam bilety.- w tej chwili zamurowało mnie. Po co miałabym tam iść ? Ja przecież nawet nie słucham jego muzyki. Tylko odbieram jakiejś Belieberce marzenie które mogło się spełnić i dostała by bilet na koncert jej idola.
-Ja nie idę.
-Idziesz.
-Nie ! Weź tą..jak ona miała ? Jade ? Tak , tak . Pójdź z Jade, ona też ma Bieber-Fever.
-Proszę Cie ! Ja się z nią nawet nie zadaje !-prychnęła
-No to...hmm weź Matta ! On na pewno z tobą pójdzie ! W końcu to twój chłopak.
-Na koncert nie mogę iść z chłopakiem. Musisz iść ze mną ! Nie przyjmuje odmowy- powiedziała po czym włożyła słuchawki do uszu. Czyli wychodzi na to że idę na koncert Justina Biebera. Nowy Jorku, szykuj się.


Właśnie siedziałam w pokoju pojąc kakao . Ryan leżał na moim łóżku i oglądał wiadomości, nie rozumiem tego dziecka. Ma 5 lat a interesują go wiadomości. Ja mam 17 lat a nadal ich nienawidzę !
” A Teraz porozmawiajmy o płycie najsławniejszego chłopaka na tej ziemi ! Płyta Justina Biebera ‘Believe’ jest już w sklepach ! (...)”
- Alice, kup mi jego płytę !- zawył Ryan na co zakrztusiłam się napojem.
-Justina Biebera ?!!?!?- niedowierzałam
-Nom. On tak fajnie śpiewa ! I do tego tańczy, a w jednym teledysku miał taki faaaajny samochód !!! Kuuup mi !- zachwycał się.
-Dobrze dobrze. Jutro pojedziemy kupić. A teraz zmykaj do spania.- poganiałam go. Mały dał mi buziaka w policzek i uciekł do swojego pokoju. Sama wyłączyłam telewizor i poszłam się wykąpać po czym położyłam się spać.


*Fragment piosenki Numb- Linkin Park.
______________________________________
Od razu mówię że Justin będzie dopiero w trzecim rozdziale ponieważ nie chcę za szybko wszystkiego rozkręcać :)
Jeśli chcesz być informowany, zostaw swojego Twittera pod komentarzem c: x
Enjoy

PROLOG

Ja- Chłopczyca. Nigdy nie założę sukienki, spódniczki czy czegoś z tym związanego. Po prostu nie lubię. Praktycznie nikt się ze mną nie zadaje. Nikt mnie nie lubi bo sądzą że jestem dziwna. Fajnie nie ? Ale mam jedną przyjaciółkę. Megan. To takie dziwne bo ona jest najbardziej lubianą dziewczyną w szkole, jest ładna, ma chłopaka, jest ładna, ładnie śpiewa, jest ładna..coś jeszcze ?... Ah , jest ładna !! Więc jak to możliwe żeby się zadawała z takim czymś jak ja ? Długa historia. W skrócie: Kiedyś jej nadepnęłam na buta a ona zaczęła na mnie wrzeszczeć że to z prawdziwej skóry krokodyla. Nigdy nie byłam jakaś rozmowna, byłam po prostu nieśmiała ale wtedy się wkurzyłam i zaczęłam jej wypominać że przez to co teraz nosiła musiało zginąć niewinne zwierzę. I tak jakoś stało się że zaczęłyśmy gadać o zwierzętach a o butach zupełnie zapomniałyśmy. Taak , jak widać przyjaźń może zacząć się od kłótni. . No ale wróćmy. Ona, jest dziewczęca, często nosi sukienki i różne pierdoły. Każdy chłopak chce się z nią umówić ale ona ma chłopaka- Matt . Nic do niego nie mam. Wydaje mi się że on chyba do mnie też.

______________________________
Jeśli chcesz być informowany o rozdziałach w komentarzy napisz "chcę być informowana o kolejnych rozdziałach (i podaj swojego twittera)"
Informuję tylko i wyłącznie przez twittera.
tt: @YoBieber_Swag
xx

Witam

Cześć.

Na tym blogu będzie opowiadanie o Justinie Bieberze. Ok nie wiem od czego zacząć. Po pierwsze: Nie pisze dla was tylko dla siebie więc nie będe tu dodawała systematycznie rozdziałów bo jest szkoła i nie chcę nic obiecywać. Tak wiem, jest już dużo opowiadań o Justinie i niektórym może to się wydawać 'nie orginalne' ale jeśli nie chcesz to nie musisz czytać :) nikogo nie zmuszam. Hejty ? Musicie wiedzieć że nie bardzo mnie obchodzą więc śmiało możecie to robić c:
Mój Twitter : @YoBieber_Swag
xx